---

---

Przyszedł czas na kolejne wydanie magazynu, którym podsumujemy wydarzenia z naszej społeczności z ostatniego miesiąca. Problem frekwencji na Rookgaardzie nie jest w zupełności spowodowany brakiem aktywnych rookstayerów, a małą ilością graczy w ogóle. Aby uregulować zaludnienie, tak aby można było zobaczyć innych graczy, porozmawiać z nimi, a nawet pójść na wspólne polowanie, można byłoby połączyć ze sobą kolejne światy, tak aby ich ilość stała się minimalna. Ale

ma swoją doskonałą strategię, aby zniszczyć całą przyjemność z gry. Dobra, zakończmy czym prędzej tą dygresję i przejdźmy do właściwego tematu...
Kolejna porcja mountów już w sprzedaży. Aby zachęcić graczy do kupna premiowanego konta, umożliwiono zakup pakietu startowego. W sierpniu miejsce miał również Double XP/Skill Time.

Mounty...
Producenci gry wprowadzają kolejne wierzchowce do kupienia. Tym razem przyszedł czas na jakieś goryle.

Spoiler:

Startkit...
Jeśli do tej pory nie miałeś PACC, to po korzystnej cenie możesz wykupić pakiet startowy, czyli 10-dniowe konto premium za jedyne 2,95€.
Double XP/Skill Time...
No wreszcie coś przyjemniejszego. W weekend między zapisami serwera pomiędzy 14 sierpnia, a 17 sierpnia zdobywane doświadczenie i umiejętności były liczone podwójnie, co w połączeniu z premium staminą i niedawno rozdanym voucherem, mogło dawać dużą przyjemność z ekspienia na wysokim poziomie.

Spotkania na spontanie...
Ostatnio miejsce miały spontaniczne spotkania na świecie Antica, w których udział wzięło kilku graczy niezwiązanych z naszym forum. Na tym serwerze późnymi wieczorami można spotkać całkiem sporą liczbę graczy, więc zachęcam do odwiedzania tego świata.

---

Rozpoczynamy kolejną część najprzyjemniejszego działu dla oka. Prezentowane są w nim osiągnięcia naszych graczy, uwiecznione za pomocą zrzutów ekranu. Osoba z poza środowiska może pomyśleć, że zdjęć jest mało, ale nic bardziej mylnego. Przy aktualnej liczbie użytkowników otrzymujemy ich nadspodziewanie dużo. Usiądźcie wygodnie i podziwiajcie...
Zaczynamy spokojnie od aczików. Są to dodatkowe punkty, mające dla stayerów stosunkowo duże znaczenie.

Użytkownik Rook Spirit zdobył 1-punktowe osiągnięcie "Seasoned Adventurer".
Trathos zdobył najtrudniejsze osiągnięcie, możliwe do zdobycia na Rookgaardzie, jakim jest "Potion Addict".
Napięcie rośnie, bo rozpoczyna się przegląd tuningu umiejętności. No pain, no gain!

[user]ABAROS[/user], jak zawsze, wstawia zdjęcia słabych awansów u słabych rookstayerów ze słabymi tekstami, pochodzacymi z jego słabych ulubionych piosenek. Nie polecamy takiego słabego zachowania.
A tutaj mamy świetny awans użytkownika Trathos na 33. poziom defensywy.
I już jesteśmy przy najważniejszych osiągnięciach graczy - przy poziomach ich postaci.

Kolejny gracz na półmetku! Tym razem Rook Spirit zdobywa 50. poziom doświadczenia. Czekamy na setkę ; ).

---

W tej sekcji ukazujemy najlepsze, naszym zdaniem, zdjęcie, które pojawiło się na forum w ciągu miesiąca. Od teraz, autor fotki, która się tutaj pojawi, otrzymuje nagrodę od redakcji w postaci rangi Supporter na 30 dni.

#mianowicie, trzecim z kolei zwycięzcą został Solekis za poniższe zdjęcie:
Uzasadnienie wyboru:

• Wielki powrót...
• ...i od razu pełen outfit!

---

Ubiegły miesiąc jest, niestety, kolejnym miesiącem nie obfitującym w trapy, lecz udało się znaleźć kilka, które warto pokazać i opisać.

To, że FFF lata po całej Tibii nie oznacza, że botterzy na jego rodzimym serwerze - Guardii mogą się czuć bezpiecznie. Postać Paws Feather, założona została w oczywistym celu, jednak i ona podzieliła los poprzednich ofiar Ognia Lisa Ognia.
Podobnie jak Ronaldo jest gwarantem kilkudziesięciu goli w sezonie, tak FFF gwarantuje, że nie można bezpiecznie botować. Przekonał się o tym Asch Edyzzo z serwera Olympa, który jeżeli jeszcze nie znał FFF, teraz będzie długo go wspominał.
Kolejną (i zapewne nie ostatnią) ofiarą FFF był gracz Hidesz, który pozwolił sobie na nieobecność przy komputerze podczas botowania. Jaki był jego los? Wszyscy wiemy...

---

Dlaczego twierdzisz, że jeśli przybywając na wyspie Rookgaard nie rzuciłeś ani jednego zaklęcia, to magia w tym miejscu nie istnieje? Ona istnieje, ale w małych, czasem ciężko zauważalnych rzeczach, tworzących fantastyczny wręcz klimat obszaru, po którym się poruszasz.

Już na samym początku zapoznajesz się z kapłanem Cipfriedem, który posiada lecznicze zdolności i, gdy tylko spojrzysz śmierci w oczy, on odpowiednio poproszony wyleczy twoje rany. Swoją drogą, jego znajomym po fachu jest Loui, który nie dość, że nie jest w posiadaniu odpowiednich ziół, to w dodatku jest nieco pokręcony (pewnie ma trochę inne zioła).

Przechadzasz się po mieścinie i spotykasz pełną wdzięku obywatelkę, trudniącą się sprzedażą mikstur leczniczych i odtruwających oraz skupem zwrotnym pustych fiolek. W dawnych czasach, Lily handlowała jedynie odtruwającymi runami, będącymi aktualnie jednymi z największych rarytasów na wyspie. Ale swoje ulubione jagódki skupuje nadal ; ).

Swoją drogą, niegdyś mikstury sprzedawał jedynie stary czarodziej, Hyacinth, który wyczuwa czarną magię i zło zamieszkałe głęboko pod powierzchnią, z którym z pewnością zmierzyłby się, gdyby nie zawstydzający fakt, że Hyacinth boi się szczurów.
Czarna magia, tak? Więc z pewnością stary magik wspominał o tajemniczym minotaurze w niebieskich szatach, który zamknął się od środka w swojej siedzibie, gdy potwory zaczynęły tracić przewagę w starciu z ludźmi. Zamknął on się poprzez magię, dlatego za drzwiami znajdują się pola energetyczne, blokujące dostęp do środka. A w tej samej lokacji znajduje się również teleport łączący Rookgaard z Mintwallin. Co jakiś czas jednak osobnik o magicznych zdolnościach wysyła do Piekła Minotaurów swojego ucznia, który znacznie przewyższał swoimi zdolnościami podstawowe jednostki. A ten właśnie uczeń, Apprentice Sheng, dzierży w swojej ręce magiczną, rozświetlającą mrok różdżkę oraz przywołuje kilka żarłocznych hien.
Wszechobecne zło... A może Hyacinthowi chodziło o upiora zamurowanego w podziemiach wschodniej części wyspy? To straszydło od dawien dawna rozbudzało wyobraźnię młodych wojowników, ale żadnemu nie udało się znaleźć sposobu, by stawić mu czoła. Gdyby jednak się udało się, to przed walką najlepszym rozwiązaniem byłaby prośba samotnego czarodzieja o błogosławieństwo.
Ale jest jeszcze jeden nieumarlak, sławny z tego, że trzyma przy sobie sakiewkę pełną pieniędzy - Teleskor. Jako strażnik dusz spaceruje po podziemnym cmentarzu i pilnuje, by nikt nie zakłócał spokoju zmarłych, bo jacy oni, by nie byli za życia, to pośmiertny szacunek im się należy!

Z innej beczki, pod miastem można czasem spotkać grubiutkiego gryzonia, który musiał być kiedyś pupilkiem którejś z wiedźm, ponieważ intuicyjnie przywołuje kilka mniejszych gryzoni, by zwiększyć swoje szanse na wygraną.

A poza szczurkiem, w okresie Halloween spotkać można ślicznego króliczka, który zmieni nas na długi czas w straszną kreaturę, gdy tylko się do niego zbliżymy.
Moi drodzy, są na wyspie dwa amulety, będące zaklęte w taki sposób, aby chronić osobę, która je nosi. Srebrny amulet zmniejsza ból wywołany trucizną, a brązowy chroni nas przed kradzieżą many.

Jednym ze zjawisk wywołujących największe emocje jest zniknięcie Miecza Furii z wysepki po nadepnięciu dwóch sekretnych pól. Nikt nie wie dokładnie, co się z nim dzieje i dokąd trafia, ale wiadomym jest, że znikaniu miecza towarzyszy magiczny efekt świetlny.
I na końcu przygody, gdy jesteś przekonany, że chcesz poznać resztę świata, udajesz się do Wyroczni, która potrafi przenieść Cię w bardzo odległe miejsce w dosłownie mgnieniu oka! Ale jest jeden warunek - musisz być odpowiednio doświadczonym wojownikiem.

To jest właśnie magia naszej wyspy. Magia, która z początku przemyślana była w niemal każdym calu, by pod koniec zostać wymazana z pamięci, poprzez stworzenie całkowicie niepotrzebnych zadań ułatwiających grę (które w tym artykule pominąłem) i wykreowanie nowej wyspy dla żółtodziobów.
Żeby jednak ten artykuł zakończyć miłym akcentem, wysyłam wam zdjęcie z udanej zasadzki na bota, w której to udział wzięli: FFF, MDN', Scientist oraz gwóźdź programu - Hidesz.

---

Life is Strange jest epizodyczną przygodówką, za którą możemy dziękować francuskiemu studiu DONTNOD Entertainment. Kluczową rolę w grze pełni jej fabuła, a przedstawionej nam historii podporządkowane zostały wszystkie inne elementy rozgrywki pełniące drugorzędną rolę. O co dokładnie mi chodzi? Swobodna eksploracja bądź interakcja ze światem. Głównym celem rozgrywki jest podejmowanie decyzji w kluczowych momentach przygody, które kształtują naszą dalszą rozgrywkę. Ciekawym elementem jest moc naszej głównej bohaterki, mianowicie umiejętność cofania czasu, dzięki czemu mamy możliwość przetestowania wszystkich wariantów wyboru. Wszystkie tekstury użyte w grze zostały ręcznie namalowane. Dzięki temu zabiegowi uzyskano efekt, który dyrektor artystyczny produkcji Michel Koch nazwał "impresją renderowania". Wspomniana szata graficzna idealnie pasuje do stylu tej gry. Lekko kreskówkowa, niezbyt realistyczna grafika jest niesamowicie ciepła oraz przyjemna dla oka.

Fabuła Life is Strange przenosi nas do fikcyjnego miasteczka Arcadia Bay w stanie Oregon. Max Caufield, około dwudziestoletnia bohaterka gry wraca do rodzinnego miasteczka po pięciu latach. Spotyka się ponownie ze swoją dawną przyjaciółką o imieniu Chloe. Wspólnie starają się wyjaśnić tajemnicze zaginięcie dziewczyny ze studiów - Rachel Amber. To jednak nie jedyna zagadka, którą przygotowali dla nas twórcy. Czego jeszcze możemy się spodziewać? Przekonajcie się sami!

---

I to już koniec kolejnego wydania gazetki. Mamy nadzieję, że dobrze się czytało. W ramach ogłoszeń parafialnych dodam, że niedługo możecie spodziewać się specjalnego wydarzenia!

P.S. W ostatniej gazetce nie było żadnego skarbu kapitana Rokigarda do odkrycia : ).

---

[/align]