Każda legenda ma swój koniec. Czysta prawda w jednym zdaniu. Zależnie od tego co mamy na myśli, czy ludzi, czy przedmioty. Oczywiście odniosę się tutaj do Rookgaardu i gry.
Ludzie którzy zaczynali grać w tą grę gdy inni nie wiedzieli o niej. Osoby które miały zaszczyt oglądać początki, a to właśnie one są najwspanialsze w istnieniu każdego dzieła. Czy to są legendy? Z pewnością nie wszyscy. śmiało można podzielić graczy którzy wykazali się różnymi czynami, między tych którzy byli po prostu znani. Nie będę oczywiście wymieniał z nazwisk, ponieważ za dużo by tego było, a i to nie jest głównym sensem artykułu, również poruszyłbym niepotrzebną dyskusję.
Czy tytuł żywej legendy jest droższy od legendy która już się zakończyła? Moim zdaniem ten drugi ma większą wartość. Każdy ma swoje pięć minut. Jednak czy koniec jest taki "straszny"? Jest on częścią całego planu. To taka wisienka na torcie gdy osiągniesz to co chciałeś osiągnąć.
W Tibię przez wiele lat przewineło się wiele osób. Mimo że nie grałem w starych latach, to znam nicki legendarnych graczy, którzy już w tą grę nie grają. Gdyby w nią grali, to nie byłoby to samo, prawda? Różne były powody dla których owi ludzie kończyli swoje tibijskie kariery. Dla jednych była to masa zmian (updatów), innych zajeło życie prywatne. Ale czy byli tacy którzy skończyli grać dla zasady? Tu można spekulować, ale wątpię by odpowiedą nie okazała się pozytywną. Ja z pewnością skończę rozgrywkę dla zasady, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Wirtualny świat jakim jest Tibia to part w życiu każdego gracza. On musi się kiedyś skończyć, niezależnie od tego czy można go dalej kontynuować czy nie.
Z pewnością wielu z was miało przerwy w rozwijaniu swoich postaci i dążenia do osiągnięcia wirtualnej świetności. Tak? To tak jak ja. Mimo że mogłem grać, nie grałem, ot tak. Po prostu. Jednak zwykle po takich przerwach się wraca i robi dalej to co się robiło. Do czego zmierzam? W pewnej chwili dotknie każdego z nas (lub nie) chęć zakończenia rozgrywki. Sytuacje w jakiej następują takie myśli są różne. Tak jak pisałem, każdy ma własne powody. Jedni wyrastają z gier tego typu, drugich to nudzi, jeszcze inni kończą grać ze względu na zmianę "wirtualnego środowiska" w którym przebywają. Powodem końca jest także jakże istotny powód "osiągnięcie głównego celu".
Istnieje wiele gier. Możesz wejść do sklepu i kupić taką. Zagrać dwa dni po czym przejdziesz cały wątek główny i odłożysz pudełko do szafki, a grę usuniesz lub będzie zabierać ci miejsce na dysku. Internetowe gry to co innego. Tutaj kreujesz swoje konto lub postacie, awansujesz w rankingu, zabijasz po prostu zbędny czas realnego życia lub spędzasz godziny z przyjaciółmi, a także udzielasz się w wirtualnej społeczności. Trwa to tygodnie, miesiące, lata. Chcąc nie chcąc jest to tak jak drugie życie. Ile można? Każdy rozsądny człowiek zada sobie to pytanie prędzej czy później. To dotknie ciebie niezależnie od tego czy byłeś legendarnym graczem czy nie. Legendy... Ludzie legendy zostawili coś po sobie. Byli częścią historii. To nie takie proste. Nie możesz po prostu pewnego dnia obudzić się i stwierdzić "zostanę legendą", a następnego dnia zbierać plony. Dlatego owy tytuł jest tyle warty i tak rzadko widziany. To coś, co wyrabiali latami. Dlatego zakończenie kariery w takiej grze jest dość ciężkim procesem.
Pionierzy... Mania wielkości, świetności, liczebności w posiadaniu, rozgłosu.
Ciągły wyścig. Każdy wie o czym piszę, jednak nie każdemu było dane poczuć smak owego klimatu. Dzisiaj coś jest czymś, za rok dwa już nic nie warte. Tak więc czy opłaca się do czegoś dążyć? Dla tytułu? Dla chwilowej chwały? Może wiecznej? To już zależy od mentalności tych którzy to wykonują i tych którzy to mają odebrać. Brak szacunku między graczami to chyba jedyny powód dlaczego TO nie funkcjonuje tak samo jak kiedyś. Pora to zmienić? Takie jest moje zdanie. Jednak z autopsji wiem że chęć zmieniania czegokolwiek, nawet jeśli jest to słuszne mija się z celem i nie jest pozytywnie odbierane.
Legendy jako przedmioty, czyny, pogłoski.
Temat wielokrotnie przerabiany jeszcze kilka lat temu. Opinie ludzi na temat odkrywania nieodkrytego, różnego rodzaju fake'i i tak dalej... W dzisiejszych czasach nikt w to nie wierzy. Każdy wie co jest prawdą a co fikcją. Fałszywe plotki są szybko demaskowane i wrzucane na swoje miejsce - "zapomniane na zawsze". Jednak o wybrykach pewnych graczy można wspominać do dziś. Każdy zna sytuacje które wybiły się echem poprzez przyjęcie się przez szerokie grono odbiorców, lub i te które zostały nagłaśniane przez kółka wzajemnej adoracji. Jeżeli coś staje się mocno nagłośniane, odbije się to na historii, tutaj historii Rookgaardu, jednocześnie stając się legendą.
Legendy nie umierają - one są wieczne. Tak długo, póki będziemy chcieli by one nimi były i będziemy o nich pamiętać.