Zapraszam do zapoznania się z kolejnym wywiadem. Tym razem jego bohaterem jest
Master Mapet, Rookstayer z Rowany!
Morpheus Rookstayer: Cześć Mapet, bardzo mnie cieszy, że zgodziłeś się udzielić wywiadu na Rookie.com.pl. Zaczniemy standardowo, czyli co mógłbyś powiedzieć o sobie tibijskiej społeczności?
Master Mapet: Cześć, witam wszystkich. Mam na imię Adrian, mam prawie 23 lata, mieszkam w Iławie w woj. Warmińsko-Mazurskim. Skończyłem licencjat na UMK w Toruniu na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne.
Interesuję się sportem i psychologią. Moją ulubioną drużyną piłkarską jest szwajcarski FC Basel.
Wolny czas spędzam aktywnie – bieganie, piłka nożna, siatkówka plażowa itd. Ogólnie wszystko co wiąże się z wysiłkiem i rywalizacją. Oczywiście od czasu do czasu - przy piwku - odpalamy sobie ze znajomymi NBA 2k15 albo FIFE czy też gramy sobie pokerka.
Morpheus Rookstayer: Jesteś graczem starszej daty, więc muszę zapytać Cię na której wersji klienta zaczęła się twoja przygoda z Tibią.
Master Mapet: O ile dobrze pamiętam była to wersja 7.6.
Morpheus Rookstayer: Jakie były losy Twojej pierwszej postaci?
Master Mapet: Moją pierwszą postacią był Sorcerer Helibex Nemux. Aktualnie ma 21 poziom doświadczenia, także nie osiągnąłem nim nic wielkiego. Zdradzę jedynie, że tą postacią wyszedłem z Rookgaardu dopiero na 13 levelu co w konsekwencji spowodowało duże ubytki posiadanej many.
Grając na Mainlandzie Helibexem często zabijano mnie bez powodu. Bardzo mnie to demotywowało, gdyż traciłem swój cenny ekwipunek i na dodatek level nie posuwał się do przodu. Niewątpliwie był to główny bodziec do pozostania na Rookgaardzie – po prostu nie chciałem, żeby mnie zabijano. Pewnie każdy teraz pomyśli: „Koleś, przecież są serwery non-pvp”. Oczywiście, wiedziałem o tym, ale byłem zbyt mocno przywiązany do ówczesnej Eternii, bo grało tam sporo osób z Iławy, w tym moi koledzy.
Morpheus Rookstayer: Czy to Twoje jedyne doświadczenia na Mainlandzie?
Master Mapet: Nie do końca. Grając Master Mapetem zdarzały się momenty znudzenia tą całą rutyną. W związku z tym utworzyłem nową postać. Lee’roy – Paladyn z 37 poziomem doświadczenia. Bardzo przyjemnie mi się nią grało, bo nie spotykało mnie tyle nieszczęść co w przypadku pierwszej postaci. Gdybym włożył nieco większy wkład w tą postać to bym miał teraz całkiem dobrą postać. Niestety albo stety o wiele więcej czasu spędzałem na Rookgaardzie zdobywając 1 level, kosztem 10 leveli na Mainie.
Morpheus Rookstayer: Zdarzyło Ci się kiedyś zaniedbać życie realne z powodu Tibii?
Master Mapet: Tak, ale bardzo rzadko.
Zwykle gdy pogoda była wyjątkowo paskudna większość kumpli wraz ze mną grała w Tibię. Były to dni kiedy się siedziało po 5-8h dziennie. Jednak gdy widok za oknem aż się prosił o wyjście, to wychodziłem – tak jak i reszta moich znajomych. Graliśmy w piłkę nożną, koszykówkę, baseball, urządzaliśmy wyścigi rowerowe itd. Czas spędzony poza domem był zawsze aktywny i pełen wrażeń (tak, jestem z pokolenia, które miało zajebiste dzieciństwo). Nikt z nas nie był no-life’m.
Duży wpływ na takie podejście mieli również moi rodzice, których wcześniej nie potrafiłem zrozumieć. Patrząc na to teraz, wiem o co im chodziło i jestem im za to bardzo wdzięczny.
Morpheus Rookstayer: W jakich okolicznościach powstał Master Mapet i skąd pomysł na taki nick?
Master Mapet: Master Mapet na początku był noob charem. Powstał dla „beki”. Pomysł na nick jednak nie był przypadkowy. Będąc w podstawówce mieliśmy w klasie takiego „napinacza”, który ciągle kozaczył, a jak przychodziło co do czego, to skarżył się wychowawczyni. Nie wiem jak to się stało, ale nazwaliśmy go mistrzem muppetów. Przez długi czas mieliśmy z tego niezły ubaw za co nam się później oberwało na godzinie wychowawczej.
Bez wątpienia był to główny powód dla którego powstał Master Mapet. Oczywiście poprawnie powinno być Master Muppet, ale angielskiego się nie miało i wyszło trochę inaczej. :)
Jak już na początku wspomniałem, był to noob char, który był aż 5 razy na głównym kontynencie. Do dziś nie wiem co mnie motywowało to ciągłego wychodzenia z Rookgaardu by następnie na niego wrócić. Na Mainlandzie nie robiłem nic ciekawego, byłem po prostu okrutnym trollem.
Trafiwszy szósty raz na Rookgaard, zacząłem zwracać uwagę na zamkniętego Minotaura Maga, Ghoula oraz nieosiągalnego Spike Sworda Na dodatek ujrzałem pierwszy raz kilku Rookstayerów, którzy wzbudzali mój podziw i uznanie.
Morpheus Rookstayer: Jak wtedy wyglądał Rookgaard?
Master Mapet: Fizycznie Roogaard prawie zawsze wyglądał tak samo, pomijając oczywiście drobne zmiany. Jednak to, czego żaden update nie przywróci to dawna atmosfera. Wcześniej Rookgaard tętnił życiem – pełno Rookstayerów, noobów, zajęte expowiska, chodzenie z nowicjuszami na questy czy trapowanie znienawidzonych botów. A teraz… cóż, każdy kto gra lub od czasu do czasu się zaloguje widzi jak jest. Może dla niektórych to szczegół, ale najbardziej mnie zabolało usunięcie Orca Spearmana, który dawniej siał postrach wśród nowicjuszy. Dawniej potrafił zadać całkiem mocne obrażenia. W zamian mamy fortecę orców, do której nie można wejść.
Morpheus Rookstayer: Pamiętasz jakieś ciekawe sytuacje z tamtego okresu?
Master Mapet: Jak najbardziej. Przede wszystkim karanie nieuczciwych graczy. Co prawda przebywanie na Rookgaardzie nie daje bezpośredniej możliwości zabijania innych graczy, ale dla Rookstayerów to nie był problem. Na każdego „bota” można było założyć pułapkę, co dawało dużą frajdę, satysfakcję i poczucie sprawiedliwości. Przy okazji dostawało się konkretny zastrzyk gotówki.
Oprócz tego na Rookgaardzie byłem również świadkiem zawarcia związku małżeńskiego między Princess Chi i True’Rookstayerem. Może sam ślub nie wzbudzał we mnie tyle zachwytu co sam pomysł i jego organizacja. Cała ceremonia odbyła się bez zakłóceń. Oboje powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, a następnie zaproszono nas na wesele w barze u NPC Norma.
Morpheus Rookstayer: Możesz nam przybliżyć statystyki swojej postaci?
Master Mapet: Oczywiście. Myślę, że najwygodniej będzie pokazać screena.
Morpheus Rookstayer: Czy kiedykolwiek żałowałeś, że wybrałeś Eternie?
Master Mapet: W żadnym wypadku, jak już wcześniej wspomniałem, spoko osób z Iławy tam grało. Moi koledzy zaczęli wcześniej grać i każdy z nich miał swoją postać na Eternii.
Morpheus Rookstayer: Czy posiadasz swoją kolekcję? Jeśli tak to co wchodzi w jej skład?
Master Mapet: Jak każdy Rookstayer, posiadam również własne rarytasy. Tak jak wyżej – najlepiej to zobrazować. Czy jestem z niej zadowolony? Myślę że tak, ponieważ posiadam kilka rzeczy, które już nie są dostępne na Rookgaard, np. life fluidy czy antidote rune. Do szczęścia brakuje mi jedynie nożyka, banana czy kostki.
Na zdjęciu widać również kilka bezwartościowych przedmiotów – dawniej liczyłem na to, że okażą się niezbędne do zdobycia Spike Sworda. Zostawiłem je tak w razie czego.
Morpheus Rookstayer: Twoje ulubione miejsce do zdobywania doświadczenia?
Master Mapet: Bez wątpienia poison cave. Co prawda czyhające tam potwory były słabsze niż np. na Mino Hell, ale w tym przypadku ilość miała znaczenie. Większość pająków padało po pierwszym uderzeniu, także nie trzeba było wdawać się z nimi w zaciętą walkę. Nie zdobywałem tam wielkiej fortuny, ale za to punkty doświadczenia bardzo ładnie się naliczały.
Zwrócę jeszcze uwagę, że nie zdążyłem zapoznać się z Troll Cave, który jest dostępny dla posiadaczy konta premium. Nie zdążyłem, bo PACC miałem raptem przez 7 dni. Nie wiem co to była za okazja, ale pewnie większość graczy pamięta ten czas, kiedy każdy miał okazję poczuć się o „klasę wyżej”. Nie miałem wtedy dużo czasu na zapoznanie się ze wspomnianym Troll Cave, bo robiłem questy, addony i odkrywałem mapę. Sam z siebie nigdy nie kupiłem konta premium, ponieważ było mi szkoda pieniędzy, a poza tym uważam, że to głupota.
Morpheus Rookstayer: Wzorowałeś się kiedyś na jakiejś z legend Rookgardu, czy starałeś się pozostać indywiduum?
Master Mapet: Nie pomyślałem nawet, żeby się na kimś wzorować. Kiedy zacząłem swoją przygodę jako Rookstayer podziwiałem każdego, kto miał poziom 20+. Pamiętam jak ujrzałem gracza Rarihame – miał wtedy 50 poziom i był w rankingu Eternii w pierwszej trójce. Bardzo go podziwiałem. Jednak nie był to wzór, którego naśladowałem, ale bardziej impuls i motywacja do działania. Cały czas pozostałem sobą i miałem swój własny styl.
Morpheus Rookstayer: Uważasz, że połączenie Eternii, Hiberny i Isary w Rowane to dobry pomysł?
Master Mapet: Jest wiele za i przeciw, ale po głębszym zastanowieniu uważam, że to było niezbędne. Chciałbym na wstępie zaznaczyć, że po tym update prawie w ogóle nie grałem. Ale wydaje mi się, że ludzie z Cipsoftu zauważyli malejącą liczbę graczy i dlatego postanowili połączyć kilka światów w jeden. Można by przypuszczać, że będzie „ciasno” i trzeba będzie – tak jak dawniej – czekać w kolejce, żeby się wreszcie zalogować. Jednak tak nie jest. Kiedy od czasu do czasu się zaloguję, trudno odczuć, że doszło do połączenia aż 3 światów. Wręcz przeciwnie – jest aż za luźno. Pewnie dlatego, że – jak już wyżej wspomniałem – na serwerach po prostu spadła liczba graczy. A spadła, bo Cipsoft swoimi aktualizacjami popsuł całą Tibię – chcieli dobrze, ale wyszło na odwrót.
Morpheus Rookstayer: Jak początkowo przychodziło Ci zbieranie punktów doświadczenia?
Master Mapet: Na początku nie było z tym problemu. Mógł frustrować fakt, że potwory na Rookgaardzie nie dawały zbyt dużo punktów doświadczenia, ale do pewnego momentu tego nie odczuwałem, bo byłem bardzo cierpliwy. Schody zaczęły się kiedy to do kolejnego poziomu potrzeba było ponad 100 tys. expa. Wtedy zabijanie pająków i minotaurów było dosyć męczące i monotonne. Wysoka liczba graczy powodowała, że każdy punkt był na wagę złota. Rookgaard nie dysponuje wieloma miejscami do zdobywania expa i przy tylu rookstayerach trzeba było się jakoś dzielić.
Morpheus Rookstayer: Jakie cele obrałeś sobie w grze?
Master Mapet: Chciałem zdobyć wysoki poziom by móc sobie radzić z każdym niebezpieczeństwem. Jednak po pewnym czasie zorientowałem się, że główny cel był zupełnie inny. W mojej podświadomości czułem chęć zdobycia uznania innych, zarówno znajomych jak i pozostałych graczy.
Morpheus Rookstayer: Czy udało Ci się wykonać je wszystkie?
Master Mapet: Tak. Co prawda w porównaniu z innymi Rookstayerami mój poziom nie budzi aż tak wielkiego zachwytu, jednak główny cel został osiągnięty. Poznałem wielu nowych graczy, z którymi bardzo długo utrzymywałem albo utrzymuję kontakt. Kumple z osiedla nie mogli na początku pojąć dlaczego podjąłem decyzję pozostania Rookstayerem, lecz później byli pod wielkim wrażeniem.
Morpheus Rookstayer: Ile razy udało Ci się zmierzyć z którymś z bossów Rookgaardu?
Master Mapet: O ile dobrze pamiętam 4 razy walczyłem z Apperentice Shengiem. Niestety nie miałem tyle szczęścia do Munstera, z którym się jeszcze nie zmierzyłem.
Morpheus Rookstayer: Jacy Rookstayerzy z byłej Eternii utkwili Ci w pamięci i dlaczego?
Master Mapet: Pamiętam wiele osób i mógłbym bardzo długo wymieniać. Jednak najbardziej utkwili mi Master Tusk i Tiger Won. Master Tusk był moim pierwszym dobrym kumplem, z którym byłem mocno zżyty. Nie pamiętam jak się z nim poznałem, ale wiem, że dopiero zacząłem swoją przygodę na Rookgaardzie (miałem z 11 level). Pewnego dnia poczułem się bardzo zaszczycony, gdy zapytał mnie, czy nie chciałbym być z nim na screenie. Nie wiem co to była za okazja, ale oprócz mnie byli też jego kumple Rookstayerzy, którzy mieli ponad 20 levele. Ogólnie Master Tusk mnie wiele nauczył i na dodatek zawsze mogłem na niego liczyć.
Z kolei Tiger Won był maszyną do zabijania. Gdyby zliczył jego wszystkie zabójstwa to by otrzymał permanentnego bana. Ten człowiek potrafił zrobić „trapa” w najmniej spodziewanych miejscach. W tym co robił był niezwykle skuteczny. Czasami mu pomagałem robić zasadzki i sporo się przy tym nauczyłem.
Morpheus Rookstayer: Czy w przeszłości dochodziło do konfliktów na Eternii?
Master Mapet: Nie przypominam sobie większych zgrzytów. Ogólnie wszyscy utrzymywali z każdym dobre relacje – szanowaliśmy się. Oczywiście byli też tacy, którzy byli znienawidzeni – ale to pojedyncze przypadki, zwykle odrzucani przez całą grupę.
Również nie było u nas konkurujących ze sobą gildii. Na Eternijskim Rookgaardzie istniała zwykle tylko jedna dominująca gildia, w której było większość kumpli Rookstayerów. Na początku było Army of Rookgaard, a potem Infernal Majesty.
Morpheus Rookstayer: Stare czasy miały swój klimat. Czy w przeszłości zdarzało się Ci brać udział w jakiś eventach organizowanych na Eternii?
Master Mapet: Oczywiście. Na Rookgaardzie miałem okazję świętować Halloween. Na naszej wyspie zawitał The Halloween Hare, który zamieniał wszystkich w potwory. Do dziś moje „depot chary” można zobaczyć pod takim przebraniem. Patrząc na to teraz, trochę żal mi było tego zwierzątka, bo było przestraszone i na dodatek każdy go dręczył. Sam próbowałem go zabić, ale zajączek miał bardzo dobrą obronę.
Pamiętam też, że w okresie wielkanocnym z królików i kruczaków wypadały kolorowe jajka. Był to jedyny czas, w którym liczyło się powiększenie swojej kolekcji zamiast levela.
Uczestniczyłem również w evencie mistrzostw świata w piłce nożnej na Askarze. Pamiętam jak przybyliśmy swoją eternijską delegacją na ten serwer i spotkaliśmy się z Rookstayerami z innych światów. Podczas tego wydarzenia spotkałem CMa, który udostępnił nam piłkę „do nogi”. Był to jedyny kontakt z taką wyżej postawioną postacią. Przebieg całego spotkania był dosyć chaotyczny. Na Askare przybyło sporo graczy w związku z czym ciężko było każdego pomieścić. W cały tłum wmieszało się kilku chuliganów, którzy psuli całą zabawę przez co nie można było rozegrać większości meczów. Po zmianie miejsca spotkania było już nieco lepiej. Miałem nawet okazję chwilkę pograć.
Mimo lekkiej dezorganizacji uważam, że bardzo miło było zwołać całą wspólnotę Rookstayerów do jednego miejsca i jak najbardziej popieram takie akcje.
Morpheus Rookstayer: Beren the Blessed swego czasu bardzo szybko zdobywał kolejne poziomy doświadczenia. Jaka jest Twoja opinia o tym graczu?
Master Mapet: Co prawda utrzymywałem z nim kontakt, ale mimo to wiedziałem, że stosował nielegalne środki do zdobycia doświadczenia. Miałem duży dystans do niego i szczerze mówiąc ucieszyłem się jak został zbanowany.
Morpheus Rookstayer: Ile razy udało Ci się spotkać któregoś z Mistrzów Gry?
Master Mapet: Raz spotkałem jedynie CMa podczas eventu na Askarze. Byłem mocno podekscytowany jego obecnością i najchętniej wypytywałbym go o różne rzeczy dotyczące Ghoula, Spike Sworda itd., ale na obcym terenie trzeba było pokazać trochę kultury. Nie chciałem wyjść na niedojrzałego gracza.
Morpheus Rookstayer: Dlaczego postanowiłeś przejść na tibijską emeryturę?
Master Mapet: Wiele czynników zaważyło nad tym, aby skończyć z Tibią. Po pierwsze – wiek i poważniejsze myślenie nad przyszłością. Wiedziałem, że za kilka lat będę musiał zacząć dorosłe życie. W liceum zależało mi, żeby bardzo dobrze napisać maturę i następnie iść na wymarzone studia.
Po drugie – coraz mniej znajomych grało w Tibię. Każdy z nas zaczął dorośleć i takie gry przestały nas kręcić. Poznaliśmy smak piwa i woleliśmy się spotkać na żywo niż w grze. Jakby tego było mało, naszą uwagę zaczęły przykuwać nasze rówieśniczki, które stawały się coraz bardziej atrakcyjne. :)
Morpheus Rookstayer: Co sądzisz o takich graczach jak Sunrise, Master Slayer, Crisne czy też Par Levi?
Master Mapet: Pamiętam jedynie, że Sunrise był pierwszym rookstayerem, któremu udało się zdobyć setny poziom. Z kolei Crisne jest aktualnym liderem wśród rookstayerów pod względem poziomu. Master Slayera pewnie każdy kojarzy ze screena, który pokazuje go na wysepce ze spike swordem. Dzięki gildii, do której przynależał poznaliśmy metodę znikania spike sworda z wysepki. Odwalili kawał dobrej roboty za co należy im się duży szacunek za determinację i cierpliwość.
Par Levi niestety mi nic nie mówi.
Morpheus Rookstayer: Jak oceniasz system banowania botterów, który zastąpił Mistrzów Gry?
Master Mapet: Co prawda, nie miałem do czynienia z tym systemem w praktyce, ale słyszałem, że po wykryciu bota z automatu kasuje mu konto. Jeżeli system poprawnie rozpoznaje nielegalne oprogramowanie to w mojej ocenie jest to bardzo dobre rozwiązanie. Jednak z tego co wiem, nie jest to zbyt idealne, bo system wykrywa tylko określone rodzaje botów. To jest tak samo jak z dopalaczami – wystarczy, że mamy do czynienia ze składnikiem, który nie jest na liście zakazanych, to wtedy nie można nic zrobić. Tak samo jest z programami do „botowania” – im nowsze i bardziej dopracowane, tym trudniejsze do wychwycenia.
Morpheus Rookstayer: Co sądzisz o Spike Swordzie, Minouatrze Magu i Ghoulu? Próbowałeś rozwiązywać zagadki Rookgaardu?
Master Mapet: Oczywiście jak każdy Rookstayer badałem każdy temat. Niestety bezskutecznie.
Zastanawiał mnie sens umieszczania mocnych potworów w niedostępnych miejscach. Może po to, by wywołać strach? Wątpię. Niemniej jednak dawniej kombinowałem na różne sposoby, aby znaleźć przynajmniej jakiś trop. Aby dostać się do Ghoula próbowałem rozbić ścianę niemalże każdą bronią. Wiem, że w jednym miejscu jest pęknięcie i całą uwagę skupiałem na tym elemencie.
Z kolei do mino maga próbowałem się dostać od góry. W jednym miejscu, gdzie respią się orki, wolfy i minotaury jest dziura pokryta stalagmitami. Szukałem rozwiązania w Internecie, czy są może sposoby, żeby je zniszczyć albo stopić - biłem kilofem, macą, kataną, lałem mlekiem, trucizną itd., ale bezskutecznie. Podobne metody stosowałem piętro niżej próbując rozwalić piec czy ugasić ogień – też bezskutecznie.
Z czasem podszedłem do tego używając mojej gimnazjalnej inteligencji. Czytałem książki, listy i papiery oraz rozmawiałem z NPC. Otrzymywałem kilka wskazówek, ale były mało konkretne.
Jeżeli chodzi o spike sworda, szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia z czym go powiązać. Czy z minotaurem na skale czy może jednak z minotarem magiem. Jako że nie miałem dostępu do mino maga, zacząłem męczyć tego na skale. Próbowałem go nawet zabić, bijąc go z przysłowiowego liścia (i bez ekwipunku). Udało mi się go pokonać, ale w ręce nadal nie było spike sworda.
Miałem też teorię, że jeżeli „Only the humble may can touch […]” to w takim razie tylko biedny może go zdobyć. Słowo humble co prawda oznacza skromny, ale zwykle taką cechę posiadają biedni. A skoro biedny, to tylko jakiś nowicjusz. Istnieje możliwość wyjścia z miasta na 1 poziomie. Być może tylko taki gracz może go zdobyć… Chociaż nie wydaje mi się, że spike sworda można tak bez żadnej walki zdobyć. Na pewno musielibyśmy w międzyczasie z kimś powalczyć. Cóż… taka była moja hipoteza i w sumie jeszcze jest, bo nawet nie próbowałem tego robić.
Morpheus Rookstayer: Co zmieniłbyś w dzisiejszym Rookgaardzie?
Master Mapet: Rookgaard od dawna się prawie nie zmienia, a jak już to prędzej na gorsze. Ogólnie powiększyłbym całą wyspę i utworzył więcej miejscówek do zdobywania punktów doświadczenia. Wprowadziłbym również silniejsze potwory, które byłyby usytuowane na odpowiednio odgrodzonych terenach.
Dodałbym też więcej questów. Rookgaard, poza kilkoma wyjątkami, nie pozwala na odbycie ciekawej wyprawy z możliwością zdobycia cennych nagród. Zejść poziom niżej, zabić dwa szczury i zdobyć jakąś szmacianą zbroję to dla mnie śmiech na sali. I mówię o tym z perspektywy nowicjusza, który na głównej wyspie będzie musiał się mocno natrudzić by zdobyć coś konkretnego.
Na koniec wprowadziłbym możliwość zabijania innych graczy. Wątpię, żebym kiedykolwiek doczekał takiej rewolucji, ale byłoby to w mojej ocenie bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie dla tych nieuczciwych graczy.
Rozumiem, że Rookgaard jest miejscem, gdzie początkujący gracz dopiero poznaje całą grę. Jednak pomiędzy obiema wyspami jest zbyt duża przepaść. Moim zdaniem Rookgaard w ogóle nie przygotowuje nowicjusza do tego, co go czeka na Mainlandzie. Każdy gracz powinien znać możliwości swojej postaci, powinien też wiedzieć, że musi każdego szanować by nie narobić sobie kłopotów. Również powinien wiedzieć, że gra w pojedynkę na dłuższą metę nie da mu sukcesu, bo w grze czekają go wyzwania, które zrealizować można jedynie w grupie.
Morpheus Rookstayer: Co możesz powiedzieć nam na temat botów? Przez swoją karierę z pewnością spotykałeś się z oszustami.
Master Mapet: Po prostu nie rozumiem takich ludzi. Na każdy sukces trzeba sobie ciężko zapracować – nie tylko w grze, ale również w życiu. Zdobyłem Master Mapetem 54 poziom w pełni samodzielnie i jestem z tego dumny, bo oprócz tego poznałem wielu ciekawych ludzi, którzy tak na dobrą sprawę są częścią mojego dzieciństwa. Moja ciężka praca w tym przypadku się opłaciła.
Co taki bot z tego ma, gdy oszukuje? Jedynie wysoki poziom w jakiejś grze… i pewnie problemy w życiu, bo brakuje mu wiary w siebie, gdyż sam bez pomocy nie potrafi niczego osiągnąć.
Morpheus Rookstayer: Jakie jest Twoje zdanie na temat stron oferujących statystyki Rookgaardu?
Master Mapet: Podoba mi się, że są one w pełni poświęcone Rookstayerom. W mojej ocenie niczego im właściwie nie brakuje. Co prawda bardzo rzadko zaglądam, ale jak chcę pozyskać jakichś informacji to zawsze je znajduję.
Morpheus Rookstayer: Przed jakimi błędami przestrzegłbyś graczy, którzy dopiero zaczynają przygodę z grą?
Master Mapet: Powiem krótko: grajcie z umiarem i nie przenoście całego swojego życia do jakiejś gry. Najwięcej przygód i wrażeń znajdziecie poza ekranem.
Morpheus Rookstayer: Czas na szybkie pytania. Mam nadzieję, że wiesz na czym polega ta zabawa.
Master Mapet: Oczywiście. :)
Morpheus Rookstayer: Rookgaard?
Master Mapet: Sword of Fury
Morpheus Rookstayer: Aprrentice Sheng?
Master Mapet: Słaby boss.
Morpheus Rookstayer: Dice?
Master Mapet: Kupię!
Morpheus Rookstayer: Fri itanz plx?
Master Mapet: Cho na questa.
Morpheus Rookstayer: Dotrwaliśmy do końca. Dziękuje za wywiad, możesz teraz kogoś pozdrowić.
Master Mapet: Przede wszystkim chciałbym podziękować za wywiad. Jest mi niezmiernie miło poczuć się tak wyróżnionym. Pozdrawiam wszystkich znajomych z dawnej Eternii. Dziękuję za te miłe lata spędzone w Tibii. Pozdrawiam również obecnych Rookstayerów, którzy cierpliwie i uczciwie zdobywają poziomy. Na koniec pozdrawiam również tych, którzy poświęcili swój czas na poznanie historii mojej skromnej postaci.